Oaza chorych i niepełnosprawnych w Licheniu
15 lipca 2020 r., Tekst i fot. Amelia Siuda-KoszelaW Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej tradycyjnie zagościli uczestnicy oazy chorych i niepełnosprawnych. Tym razem wakacyjne rekolekcje w trzecim tygodniu lipca przeżywało 40 osób.
Każdego roku na przełomie czerwca i lipca na oazę chorych i niepełnosprawnych do Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej przyjeżdżały dwie grupy – włocławska i konińska, nawet ponad 200 osób. Z daleka wśród alejek sanktuarium słychać było głośne śpiewy z dźwiękami gitary. Wolontariusze służyli niepełnosprawnym swoją troską, rozmową i poczuciem humoru ponad dwa tygodnie. W tym roku z powodu koronawirusa do Lichenia dotarło tylko 40 osób. Starsi, schorowani, z grupy podwyższonego ryzyka zostali w domach. Ale i tegorocznym uczestnikom uśmiech nie schodzi z twarzy. Czekali na to spotkanie cały rok! Dotarli do Lichenia z grupą włocławską, nie tylko ze stolicy diecezji, ale też z Sieradza, a nawet ze Szczecina.
Początek oazy chorych i niepełnosprawnych sięga 1974 r., kiedy osoby chore i starsze z diecezji włocławskiej wspólnie przeżywały Boże Narodzenie z inicjatywy siostry Maury (Barbara Otto) ze Zgromadzenia Sióstr Wspólnej Pracy od Niepokalanej Maryi, pracującej we Włocławku. Od 1975 roku miejscem przeżywania rekolekcji dla chorych, niepełnosprawnych i starszych z diecezji włocławskiej (i nie tylko) stało się Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej, Bolesnej Królowej Polski.
Wielu uczestników i wolontariuszy dołącza do oazowiczów na całe dziesięciolecia. – Bo kiedy już zacznie się tu przyjeżdżać, to nie można przestać! – zapewnia Monika Karczewska z parafii bł. Michała Kozala w Lipnie, która uczestniczy w spotkaniach od 15 lat. Niepełnosprawni najbardziej tęsknią za kontaktem z drugim człowiekiem. – Tęskni się za Maryją i za ludźmi. Za tym, żeby pobyć z drugim człowiekiem i naładować akumulatory. Widzimy się raptem raz na rok. Tworzą się tu przyjaźnie, czujemy się jak w rodzinie – wyjaśnia.
W tym roku sytuacja jest inna niż zawsze, ale ks. kanonik Dariusz Fabisiak, proboszcz parafii św. Józefa w Szpetalu Górnym, nie miał wątpliwości, by zorganizować oazę. Opiekuje się uczestnikami już 18 lat, a związał się z dorocznymi wakacyjnymi rekolekcjami za czasów kleryckich. – Dla ludzi niepełnosprawnych często to jedyny wyjazd w roku, chcą nacieszyć się sobą. Biorąc pod uwagę sytuację ustaliliśmy z gospodarzami marianami, którzy zawsze miło nas przyjmują, że turnus się odbędzie, ale będzie krótszy i podzielony: pięciodniowy w lipcu i weekend we wrześniu – tłumaczy ks. Fabisiak. Proboszcz zachęca swoich parafian do uczestnictwa w rekolekcjach i uwrażliwia na pomoc drugiemu człowiekowi. Na oazę każdego roku zapisują się wolontariusze i chorzy z parafii w Szpetalu Górnym.
Tematyka tegorocznej oazy jest zgodna z przesłaniem roku duszpasterskiego „Eucharystia daje życie”. Oazowicze codziennie modlą się podczas Jutrzni, słuchają konferencji, adorują Najświętszy Sakrament, uczestniczą w Eucharystii i odmawiają Różaniec. Poza częścią duchową, ksiądz organizator zaplanował też blok spotkań z drugim człowiekiem. Nie mogło zabraknąć pełnych zabawy codziennych pogodnych wieczorków.
Koordynatorka wolontariuszy Joanna Wałęsa z parafii w Szpetalu Górnym, również co roku wyczekuje rekolekcji. – Tu nauczyłam się pomocy drugiemu – twierdzi. Na początku drogi wolontariuszki, 13 lat temu, nie mogła sobie poradzić z emocjami, gdy widziała ludzi chorych i niepełnosprawnych. Kiedy jednak zobaczyła ich radość, kiedy przyznali, że niepełnosprawność to dla nich błogosławieństwo, a nie ciężar, zaczęła patrzeć na wszystko inaczej. – Osoby niepełnosprawne zmieniły moje serce i nauczyły mnie radości z każdego dnia życia – przyznaje.